No i co? A nie mówiłem? Wszystko zostało zrobione. I to
jeszcze dzisiaj. Mam wszystko - papiery, które chciała mama, rozliczoną sesję
(choć w porównaniu do tego co się działo na humanie to amatorka), wszystko
wyjaśnione na wszystkich zajęciach - nie zaskoczyło mnie nic.
To smutne, że obecne życie nie ma dla mnie wyzwań. Robię cokolwiek
i to cokolwiek uchodzi mi płazem. Już nawet nie chce mi się rzucać mu wyzwań. Poczekam
sobie grzecznie na pieniążki, które przybędą pod koniec listopada, oddam długi
i zaszyję się w pokoju z nową zabawką. Będę poświęcał jej dużo czasu, mówił do
niej, choć na początku na pewno więcej będę bluźnić, ale cóż. Zrozumie.
Byłem chory, ale ozdrowiałem (nawet to...). I już dziś będę
conge odwalać popijając wódkę z trzciny cukrowej. Czyż to nie cudowne?
Należy mi się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz